Filmowe Recenzje Typowego Kinomaniaka, czyli jak umilić sobie wieczór lampką wina, szklaneczką whisky i dobrym filmem

niedziela, 31 grudnia 2017

32. Skok Henry'ego


Tytuł: Skok Henry'ego/Henry's Crime
Gatunek: Komedia kryminalna
Rok produkcji: 2010
Reżyseria: Malcolm Venville
Scenariusz: Sacha Gervasi, David N. White
Produkcja: USA
W rolach głównych: Keanu Reeves, Vera Farmiga, James Caan

Henry (Keanu Reeves) ma nudne, ale za to spokojne życie. Ma piękną, dobrą, pomocną żonę. Pracuje w punkcie poboru opłat na jednej z autostrad. Pewnego dnia, gdy wraca do domu, do drzwi Henry'ego puka trójka jego kumpli. Jeden z nich jest w bardzo złym stanie. Koledzy proszą Henry'ego, żeby pojechał z nimi na mecz, aby zastąpić schorowanego kolegę. Henry po nieprzespanej nocy niechętnie zgadza się. Jednak okazuje się, że to nie był wyjazd na mecz, tylko na skok na bank, a Henry zostaje złapany. Reszcie udaje się uciec. Henry trafia do więzienia. Tam po pół roku żona oświadcza mu, że odchodzi. Teraz mężczyzna szuka w życiu jakiegoś marzenia, celu, do którego mógł by dążyć. W więzieniu poznaje Maxa (James Caan), byłego krętacza i niezbyt zdolnego złodzieja. To dzięki niemu Henry zyskuje w życiu nowy, ciekawy cel.

***
"Skok Henry'ego" to film dość specyficzny. Jest to mieszanka komedii i dramatu, a wszystko to na tle kryminalnym.

Henry to typowy facet w średnim wieku z nudną pracą i jakby mogło się wydawać nudnym życiem. Kiedy trafia do więzienia za zbrodnię, której nie popełnił jego współwięzień uświadamia mu, że skoro już odsiedział karę za swoją winę to może wykonać czyn, którego nie zrobił, tak by było sprawiedliwie.

Keanu Reeves ponownie w filmie akcji, chociaż nie ma tu takiej akcji, jak w Matrixie czy w Johnie Wicku, ale za to, jest nieco zabawniej i trochę bardziej romantycznie. W scenariuszu urzeka mnie jedna kwestia powtarzana przez Reevesa i jego ekranową partnerkę Verę Farmingo:

"- Cieszę się, że Cię potrąciłam.
- Cieszę się, że mnie potraciłaś."

Postać Julie nie jest początkowo ważna, dopiero gdy Henry postanawia poznać ją bliżej Julie staję się postacią ważną dla całej akcji nie tylko skoku na bank, ale również dla filmu. Czy Henry i Julie coś do siebie czują? Tego Wam nie zdradzę, ale za to zaproszę Was na film.

Scenariusz ogólnie interesujący, jednak dobór aktorów też dużo tutaj wprowadził. Ja szczerze mówiąc dosyć mocno ociągałam się przed obejrzeniem tego filmu. Fotosy nie były zbyt zachęcające. Zdecydowałam się oglądnąć ten film przez rekomendację Keanu Reeves'a w programie Graham Northona (taki Kuba Wojewódzki tylko w BBC).

Okazało się, że to dramat, z zacięciem komediowym. To na prawdę było ciekawe. Fotosy, które znajdują się na filmwebie nie oddają tego, jaki na prawdę jest film.

Kamera bardzo dobra, ciekawe ujęcia w teatrze. Chylę czoła dla scenarzystów za pomysł z wycinkiem gazety wiszącym na ścianie. Pomysł na włam również interesujący. Nie mogę zdradzić Wam za wiele, bo wtedy opowiem cały film, dlatego wybaczcie, ale na tym ocenę zakończę.

Reasumując: film jest CIEKAWY. Nie brakuje mu również humoru, romansu, dziwnych, zabawnych, komicznych, ale też smutnych i przykrych sytuacji, a to wszystko dla obrobienia banku. 

Jak Wy oceniacie film? Która z postaci przypadła Wam najbardziej do gustu? Co myślicie o roli Very Farmingo? Poradziła sobie jako partnerka Reevesa? A co sądzicie o zakończeniu filmu - jest dla Was zaskakujące czy jednak nie? Podzielcie się swoimi opiniami w komentarzach. 

Dream Wave

źródło grafiki:https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiso4CqTfStXbY4CCamN4QEnuzRgZ03HRRXcT0iB8QLZNOFhiSLchYIdoY1Dui9WNUKFUTPr83TaLt9HB2qDCXMvWVgX-3-XBDHj6tB-taqjVA6OaCGRpfN6qOzWwGFgLBrcl4xvwPrVpU/s1600/0082cca0372e85144ec7df16f35edf6d.jpeg


P.S. To ostatni wpis w 2017 roku. Z okazji nadchodzącego 2018 roku chciałabym złożyć Wam, moim czytelnikom najszczersze życzenia: abyście oglądali dużo filmów, mieli zawsze czas na relaks, a także, żeby zdrowie zawsze Wam dopisywało i nigdy nie opuszczało Was szczęście. A i proszę o jedno: uśmiechajcie się do ludzi jeden uśmiech może poprawić komuś nawet najpaskudniejszy dzień. Wszystkiego najlepszego w 2018 roku!
Share:

sobota, 30 grudnia 2017

31. Samotnicy


Tytuł: Samotnicy/Singles
Gatunek: Dramat/Komedia/Romans
Rok produkcji: 1992
Scenariusz: Cameron Crowe
Reżyseria: Cameron Crowe
Produkcja: USA
W rolach głównych: Bridget Fonda, Campbell Scott, Matt Dillon

Seattle, początek lat 90. Linda Powell (Kyra Sedgwik) opowiada o swoich doświadczeniach życiowych - cieszy się, że w końcu ma własny dom, nie musi mieszkać z koleżankami czy obcymi współlokatorami. W końcu jest na swoim. Pewnego dnia, jak jej się wydawało, poznała pewnego młodego Hiszpana. Zakochała się, ale okazało się że to typowy kobieciarz. Od tego momentu Linda postanowiła dać sobie z facetami spokój. Zaraz po poznaniu Lindy przechodzimy do poznawania kolejnych bohaterów. Wszystkich, poza Lindą - łączą dwie rzeczy: mieszkają w jednym miejscu i kochają grunge. Perypetie młodych ludzi w trakcie rockowej rewolucji, kiedy wszystko było na opak, kiedy światem rządziła muzyka z prawdziwego zdarzenia.

***
Szczerze mówiąc to kolejny film, na który trafiłam przez przypadek. Kiedy uczyłam się grać na gitarze, mój "nauczyciel" Kacper (kilka lat starszy ode mnie) zaczął mnie uczyć grać piosenek Pearl Jamu. Wtedy nie przywiązywałam do nich wielkiej wartości, ale do niektórych rzeczy trzeba po prostu dorosnąć.

Oglądając film dokumentalny o Pearl Jamie pt. "PJ20", który ukazał się z okazji 20-lecia zespołu przewinął się tam tytuł tego i wspomnienia Eddeigo Vedera, który opowiadał, że podczas imprezy promującej film, zorganizowanej przez MTV schali się na scenie niesamowicie, co było dla wszystkich zaskoczeniem, bo to przecież takie fajne, grzeczne, miłe chłopaki.

Wracając do filmu - Cameron Crowe stworzył historię kilkunastu osób, którzy szukają miłości w zwariowanym Seattle, tak jak wcześniej wspomniałam w erze Grunge'a. Jest to przede wszystkim komedia, ale główni bohaterowie przeżywają również życiowe tragedię, jak na przykład Linda, która w wyniku wypadku samochodowego traci dziecko.

Szkoda mi trochę Janet. Postać Bridget Fondy jest zakochana w muzyku, który gra w zespole o nazwie Citizen Dick. Nazwa mówi sama za siebie. Dziewczyna na prawdę stara się by Cliff zwrócił na nią swoją uwagę, ale nic z tego nie wychodzi. Dopiero gdy Cliff traci Janet orientuje się, że nie potrafi bez niej żyć.

Jak już wcześniej wspomniałam w filmie udział wzięli przedstawiciele muzycznej sceny ze Seattle: Eddie Vedder, Jeff Ament, Stone Gossard, Mike McCready, Dave Krusen, Layne Staley, Jerry Cantrell, Mike Starr, Sean Kinney, Chris Cornell, Matt Cameron, Ben Shepherd oraz Kim Thayil

Jedyną irytującą postacią w tym filmie była postać Hiszpana, który pojawił się w początkowej części filmu. Ja na prawdę rozumiem, że obcokrajowcy mają problem z angielskim, ale ten aktor to jest na prawdę jakieś nieporozumienie. Najgorsza osoba z całej obsady! Wyć mi się chciało, kiedy słyszałam jak mówi i kiedy widziałam jak gra.

Sam reżyser przyznał, że film powstał dzięki właśnie tym zespołom, to chyba jedyny film, do którego najpierw powstała ścieżka dźwiękowa, a nie scenariusz. Ciekawostką jest to, że jedynym zespołem, który nie wyraził zgody na udział w filmie była... Nirvana. Kurt Cobain zapytany w obecności pozostałych członków zespołu dlaczego nie wyraził zgody powiedział, że to przecież tylko, jakiś głupi film. Dave Grohl i Kirst Novoselic nawet nie byli chyba w temacie.

Scenariusz na prawdę bardzo ciekawy, nie jest to głupi film, ale na pewno taki bardzo poważny, czy ciężki to on nie jest. Cameron Crowe na prawdę postarał się, żeby zrobić coś ciekawego i umieścić to w idealnym czasie. Pod względem tego, że jest to film, w którym ścieżka dźwiękowa jest oparta na ciężkim, brudnym rocku, co nie było trochę bardziej popularne niż obecnie - box office w samych tylko Stanach przyniósł ponad podwójny zysk - film kosztował 9 milionów dolarów, a zarobił 18,5 miliona dolarów. To tylko pokazuje, w jaki idealny czas trafił Crowe wypuszczając "Samotników"

Kamera początku lat 90. Szczerze mówiąc nic specjalnego, ale może to tylko moje wrażenie, bo nie mam dostępu do filmu w lepszej jakości.

Reasumując "Samotnicy" to komedia, ale nie odbiega od rzeczywistości. W filmie pojawiają się również ludzkie dramaty, a całego smaczku dopełnia cudowna muzyka prawie całej "wielkiej czwórki" ze Seattle. Nic dodać nic ująć, tylko oglądać.

Jak Wam podobają się"Samotnicy"? Czy Was przekonuje ten film, czy może to tylko kolejna komedia romantyczna? Dajcie znać w komentarzach!

Dream Wave

źródło grafiki:https://consequenceofsound.files.wordpress.com/2017/01/singles-soundtrack.png
Share:

niedziela, 17 grudnia 2017

30. Świąteczny książę


Tytuł: Świąteczny książę/A christmas prince
Gatunek: Komedia romantyczna/komedia/romans
Rok produkcji: 2017
Reżyseria: Alex Zamm
Scenariusz: Nathan Atkins
Produkcja: USA
W rolach głównych: Rose McIver, Ben Lamb, Alice Krige

Dziennikarka Amber (Rose McIver) pracuje w gazecie plotkarskiej. Poprawia teksty swoich kolegów, skraca je, obcina, a czasem nawet pisze na nowo. Nieoczekiwanie dostaję szansę od redaktor naczelnej gazety. Zostaje wysłana do Aldovii, aby napisać artykuł o księciu Richardzie (Ben Lamb), który do świąt Bożego Narodzenia musi podjąć decyzję o tym czy przejmie po ojcu tron. Po śmierci króla Richarda trwa okres bezkrólewia, a jego syn ciągle pojawia się w kolorowej prasie i cały czas jest nazywany playboyem, zimnym dupkiem i podobnymi ogólnikami. Redaktor naczelna chce, aby Amber jako jedyny wolny pracownik udała się do Aldovii, by zebrać potrzebne materiały do napisania artykułu o, być może, przyszłym władcy małego państewka w Europie. Amber nie chętnie opuszcza ojca w święta i udaje się do Europy na planowaną przez pałac konferencję prasową. Ta jednak zostaje odwołana, a Książę nie pojawia się nawet na chwilę. Zrozpaczona Amber postanawia wkraść się do pałacu, żeby nie wrócić z pustymi rękami. Będąc w jednej z komnat zostaje nakryta przez osobą z służby. Jak skończy się historia Amber?

***
Dlaczego ZNOWU piszę o komedii romantycznej? Hm, dobre pytanie, już spieszę z odpowiedzią. Skoro mamy okres świątecznej gorączki naszła mnie ochota na oglądnięcie jakiegoś świątecznego filmu, ale nie chciałam żeby była to opowieść smutna lub tragiczna czy też brutalna jak na przykład "Zły Mikołaj". Wpisałam więc w wyszukiwarce frazę: "Christmas movies" i w okienkach wyskoczyły mi filmy o tematyce świątecznej. No prawie wszystkie, nie wiem co tam robiła "Szklana pułapka", ale dobra, mniejsza o to. Znalazłam w zakładce film z 2017 roku, stosunkowo nowy, bo nawet nie wyszedł miesiąc temu. Stwierdziłam brzmi fajnie, no to oglądnę.

Zacznijmy może od gry Rose Iver. Szczerze mówiąc nie było to coś oszałamiającego, ale na pewno nie była to też tragedia. Było... normalnie, może nie ciekawie, ale przede wszystkim zabawnie. Taki był zamysł postaci. Amber miała być lekką niezdarą, ciągle dążącą do swojego celu, który jest dla niej bardzo ważny. Część z Was może kojarzyć tą aktorkę z serialu "iZombie" czy z serialu "Once", gdzie występowała gościnnie jako Dzwoneczek. Mnie jej gra nie porwała, ale Rose Iver jest na prawdę godną uwagi aktorką, może kiedyś zaskoczyć nas bardzo pozytywnie. 

Książę Richard, w którego wciela się Ben Lamb znany z chociażby występu w "Niezgodnej" czy w drugiej części "Iluzji". Richard uchodzi za oschłego, zimnego dupka, kobieciarza i osobę, dla której nie liczy się władza. Chociaż rzeczywistość jest inna tak kreuje go praca. Ogólnie postać Richarda jest interesująca, Ben Lamb jest ciekawym aktorem. Warto go śledzić, tak samo jak jego ekranową partnerkę w tym filmie, a może za niedługo zacznie grywać w kasowych filmach, kto wie?

A co z historią? No tutaj już nie jest tak kolorowo jakby się mogło wydawać. Scenariusz bardzo przypomina filmy "Książę i ja", "Pamiętniki księżniczki" czy "Bicie serc". Tak na prawdę to wszystkie te filmy zostały zmiksowane i dodany do nich został tylko temat świąt. Cóż nie można mieć wszystkiego. To chyba jeden z głównych minusów tego filmu - historia nie jest oryginalna, jest powielana, no, ale ok, szansę trzeba dać.

Praca kamery też całkiem dobra - zdjęcia świetne, zwłaszcza tych zimowych krajobrazów. Niestety nie znalazłam informacji gdzie film powstawał poza Nowym Jorkiem, ale mimo wszystko i tak jest na co popatrzeć.

Ciekawe role drugoplanowe. Ciekawe, ale jednocześnie jednolite: ojciec-dobra rada, konkurent-dąży do celu za wszelką cenę, lalusia-która chce być u władzy, mimo wszystko, matka-mądra królowa. Z tego schematu wyłamuje się chyba tylko księżniczka Emily, która nie jest typową księżniczką.

Podsumowując: Film nie jest zbyt inteligentny. Typowa propozycja na święta dla miłośników lekkiego, niezbyt trudnego kina. Dla wymagających widzów to będzie jakaś tragedia, armagedon, koniec świata, apokalipsa i jeszcze parę takich, ale film został stworzony w duchu świąt, coś na miarę polskich "Listów do M.". Czy warto oglądnąć ten film? Według mnie warto, zwłaszcza kiedy chcecie oderwać się od szarej codzienności i nabrać trochę pozytywnej energii. Sam Netflix uważa, że ten film to jakaś tragedia i kompletne nieporozumienie, ale mimo wszystko produkcja ciągle zdobywa nowych fanów. "Świąteczny książę" jest filmem na prawdę trudnym do oceny, dlatego jeżeli na prawdę musiałabym go ocenić dałabym mu 2,5/5 gwiazdek, równą połówkę. 

Jak Wy oceniacie film ogólnie? Co Wam się podobało a co nie przypadło Wam do gustu? Podoba się czy wręcz przeciwnie? Dajcie znać w komentarzach.

Dream Wave


źródło grafiki: filmweb plakat 1 - http://1.fwcdn.pl/po/74/74/797474/7817993.3.jpg
Share:

Łączna liczba wyświetleń