Filmowe Recenzje Typowego Kinomaniaka, czyli jak umilić sobie wieczór lampką wina, szklaneczką whisky i dobrym filmem

czwartek, 10 października 2019

46. Narodziny gwiazdy (1976)


Tytuł: Narodziny gwiazdy / A Star Is Born
Rok produkcji: 1976
Gatunek: Dramat muzyczny
Scenariusz: Frank Pierson, Joan Didion, John Gregory Dunne
Reżyseria: Frank Pierson
Produkcja: USA
W rolach głównych: Barbara Streisand, Kris Kristofferson, Gary Busey

Esther Hoffman (Barbara Streisand) to początkująca piosenkarka występująca w jednym z nocnych klubów. John Normand Howard (Kris Kristofferson) to gwiazda rocka lat 70. XX wieku. Jest ulubieńcem nastolatek, zapełnia wszystkie stadiony i ma problemy z alkoholem. Pewnego dnia po występie John jedzie przez miasto, tułacząc się z kąta w kąt. W końcu trafia do klubu, w którym śpiewa Esther. Jest zachwycony jej głosem i bezpośredniością, z którą zwraca się do niego. Mężczyzna nie może odpuścić takiej okazji i pragnie poznać dziewczynę. Ich znajomość się rozwija, wszystko idzie w dobrym kierunku, dopóki Esther nie rozpoczyna własnej kariery muzycznej...

***
Sięgnęłam po ten film przypadkowo. Natknęłam się na niego szukając wersji z Bradley Cooperem i Lady Gagą i w sumie dobrze. To był bardzo dobry pomysł, żeby obejrzeć ten film przed reżyserskim debiutem Coopera.

Nakręcony 43 lata temu film początkowo mnie nie zachęcił. Ogólnie lata 50.,60. i 70. w kinie średnio są dla mnie zachęcające, mimo że w tym czasie, na prawdę wiele pojawiło się filmów ciekawych. Jednak wizualna strona tego kina mi się nie podoba. Każdy ma coś co lubi i coś czego nie lubi. Ja nie lubię filmów z tych trzech dekad. Tak mam i już. Jednak tym razem zaryzykowałam.

Esther Hoffman jest kobietą szaloną, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Zostawiła męża, bo jak twierdzi o nią "nie walczył". Prowadzi proste życie. Pracuje w knajpie, robi to co lubi, raczej nie jest osobą, która kocha domowe obowiązki. Do tego ma cudowny głos i na prawdę coś chcę w życiu osiągnąć, ale początkowo nie wie co to jest.

John Normand Howard jest alkoholikiem i narkomanem. kobiety lgną do niego jak muchy do miodu. Niestety John jest w fazie wypalenia zawodowego i od wielu lat nie wydał żadnej nowej płyty ze swoim zespołem czy solo. To pogrąża go w alkoholizmie, a także historia jego przeszłości. Mieszka w domu, którego nie zna, chociaż ten należy do niego. Gdy poznaje Esther nie jest w stanie odstąpić jej na krok. Nawet zaczyna dla niej popełniać dziwne szaleństwa - jeździ motorem po scenie, po czym ląduje w szpitalu.

Można powiedzieć, że to z punktu widzenia Esther film z gatunku american dream - dziewczyna z małego miasta, oczywiście z problemami, poznaje kogoś sławnego, kto pomaga jej zdobyć sławę i zarobić ogromną masę pieniędzy. Esther w bardzo krótkim czasie zakochuje się z wzajemnością w Johnie. Biorą ślub i kiedy kariera Esther wybucha zaczynają się poważne problemy.

Ciężko jest ocenić mi kadry z filmu, chociażby dlatego, że dla mnie kino współczesne i bliskie mojej dacie urodzenia jest kino przełomu XX i XXI wieku a nie jego głębokiej fazy, więc zdjęcia pozostawię bez komentarza. Nie zrozumcie mnie źle - nie uważam ich za złe czy okropne. Mam na myśli to, że moja ocena nie będzie obiektywna, ze względu na to, że to nie jest mój ulubiony okres kina i przyznaję się do tego otwarcie. Jeśli kogoś uraziłam to przepraszam.

Jeśli nie powiem nic o kadrach to może powiem coś o muzyce. Wszystkie utwory - cały soundtrack jest na prawdę bardzo dobry, a piosenka z tego filmu w 1978 roku zdobyła Oscara. Jednak jakby nie patrzeć nad muzyką pracowała światowej sławy kobieta, mająca w obecnym momencie chyba wszystkie możliwe nagrody muzyczne. Barbarze Streisand na ekranie towarzyszył Kris Kristofferson. I w sumie dobrze, bo swoją rolę odegrał znakomicie, a ja (widząc go po raz pierwszy) zakochałam się w jego głosie.

Film ma w sobie wiele wątków, ale głównie skupia się na trzech: Miłości Esther i Johna, uzależnieniach piosenkarza i życiu Esther. To motywy przewodnie tego filmu. Mimo ogromnej długości filmu (ponad dwie godziny) film nie ma aż tak dużo wątków pobocznych co Avengers czy Harry Potter, widz nie wiem, kiedy tak na prawdę film się kończy.

Jak Wam podobała się wcześniejsza wersja Narodzin gwiazdy? Lubicie Barbarę Streisand w roli aktorki czy może jesteście zdania, że powinna trzymać się aktorstwa? Jeśli zastanawiacie się dlaczego warto obejrzeć ten film, to podpowiem Wam, że miłość głównych bohaterów jest na prawdę prawdziwa i cudowna. Wspierają siebie nawzajem, starają się być względem siebie hojni i uczciwi, niestety ich sielanka nie trwa długo. Film mówi o życiu - życiu jakiego większość z nas nie zna, a jeśli zna to z pewnością nie chcę się do niego przyznać. W tym filmie chodzi o akceptacje siebie w całości od początku do końca, od narodzin do tego momentu w życiu, w którym jest się teraz. Ja osobiście bardzo serdecznie polecam! Zwłaszcza z butelką wina! Dajcie proszę znać w komentarzach jak podobał się Wam ten film! Trzymajcie się ciepło w ten październikowy dzień!

Dream Wave


źródło grafiki: https://usa.newonnetflix.info/info/81010778
Share:

wtorek, 1 października 2019

45. Flower


Tytuł: Flower
Rok produkcji: 2017
Gatunek: Dramat, komedia
Scenariusz: Alex Maculay, Matt Spicer, Max Winkler
Reżyseria: Max Winkler
Produkcja: USA
W rolach głównych: Zoey Deutch, Joey Morgan, Kathryn Hahn

Erica Vandross (Zoey Deutch) ma siedemnaście lat i pewien cel w życiu - zbiera pieniądze, żeby wpłacić kaucję za ojca, który siedzi w więzieniu. Robi to w dosyć niekonwencjonalny sposób. Koleżanki pomagają Erice w zdobywaniu pieniędzy i szantażowaniu starszych mężczyzn. Pewnego dnia mama dziewczyny (Kathryn Hahn) uświadamia jej, że do ich domu wprowadzi się nowy członek rodziny i nie jest to Bob Sherman - nowy facet jej matki, tylko jego syn Luke (Joey Morgan), który właśnie zakończył odwyk. Starszy od niej o rok chłopak jest przepełniony lękiem do świata, ma zaburzenia społeczne i ogromne kompleksy względem siebie. Pewnego wieczoru Erica jest świadkiem nieudanej próby samobójczej Luke'a. W końcu dowiaduje się, co pchnęło go do tak rozpaczliwego kroku. Po szczerej rozmowie nastolatka wpada na pomysł, w jaki sposób może pomóc swojemu przyszłemu, przyrodniemu bratu. Oczywiście w swoim, nietypowym stylu.

***
Już od dawna miałam ten film na tapecie. Jakoś nigdy nie złożyło się, żebym mogła go oglądnąć aż do dzisiaj. Przyznaję szczerzę, że do obejrzenia tego filmu zachęciła mnie Zoey, ale wracając...

Film miał swoją premierę dwa lata temu. Polski dystrybutor, jeśli w ogóle wypuścił ten film na rynek, musiał bardzo słabo rozreklamować ten tytuł - a szkoda, bo to jest ten rodzaj kina, który powinien trafiać do na prawdę szerokiej publiczności. Kto zna amerykańskie kino, ten wie, że dobrych filmów trzeba szukać na własną rękę. Owszem, nie twierdzę, że Avengers czy Witaj w klubie to nie są dobre filmy, ale zdarza się tak dość często, że te produkcje, które na prawdę są łatwe w odbiorze nie trafiają do ludzi.

Za karierą Zoey podążam od dość dawna. Podczas nudnego dnia, przeglądając relacje na pewnym portalu społecznościowym zobaczyłam odtwórczynię głównej roli promującą film. Nareszcie udało mi się po niego sięgnąć, mimo niezbyt zachęcającego opisu na Filmwebie. Prawdę mówiąc - film mnie nie zawiódł. No może troszkę, ale o tym zaraz.

Akcja dzieję się w 2016 roku. Mała paczka trzech siedemnastolatek poluje na pedofilów. Robią to w dosyć perfidny sposób, jedna z nich wykonuje czynności seksualne z pedofilem, pozostała dwójka to nagrywa i robi zdjęcia. W zamian za nieujawnianie filmów i zdjęć dziewczyny żądają pieniędzy. Erica w ten sposób zbiera pieniądze, żeby wpłacić kaucję, za ojca który siedzi w więzieniu. Niestety pomimo, że dziewczyna kocha swojego ojca ten bardzo rzadko się z nią kontaktuje. Reasumując - chcąc zrobić coś dobrego nastolatka ucieka się do robienia złego. Ot ironia.

Na domiar złego mama dziewczyny znalazła sobie nowego faceta - z ojcem córki rozstała się jakiś czas wcześniej. Wszystko było by fajnie, ale niestety poza nowym gościem w domu pojawia się starszy o rok od Eriki chłopak, syn nowego faceta mamy - Luke. Nie jest wymarzony, jest raczej mało czarujący, introwertyczny i skryty w sobie. I wychodzi z odwyku.

Przez cały film śledzimy relację pomiędzy ludźmi z różnymi problemami i celami w życiu. Laurie - uczy się, chcę rozwijać się intelektualnie, w roli mamy chcę być dla córki kumpelom i niestety nie zawsze to wychodzi. Z czasem dostrzega swoje błędy wychowawcze. Bob - nowy facet Laurie jest dziwny. Niby gra na gitarze i słucha rocka, ale ubiera się jakby pracował w biurze, może w księgowości. I jeszcze jest nieszczęsny Luke - chłopak z nadwagą, który skrywa swoje emocje, ma napady lękowe, agresji czasem też, bardzo źle o sobie myśli. Problemem głównej bohaterki jest to, że jej jedynej zależy na ojcu i ludzie jej nie szanują przez to, że robi to co robi, aby mu pomóc. Tak na prawdę jest bardzo wrażliwa i w głębi siebie przeżywa wszystko co ją dotyka.

Przepiękna kolorystyka filmu wraz ze zmieniającym się kluczem jest ujmująca. Główni bohaterowie wciągają nas w przeżywanie sowich problemów. Film jest na prawdę szokujący. Moim zdaniem może nie oddaje dokładnie współczesnej młodzieży, nie pod każdym aspektem.

Teraz zadajmy sobie pytanie dlaczego warto obejrzeć ten film? Chociażby dlatego, żeby młodzi zrozumieli, że dorośli często zajęci są swoimi problemami i nie dostrzegają problemów swoich dzieci. Dorośli powinni obejrzeć ten film dlatego, żeby nie myśleli, że ich dziecko jest na pewno krystalicznie czyste i że ono także ma problemy. Na prawdę jedna szczera rozmowa i kilka ciepłych słów, czy miło spędzonych chwil w gronie rodzinnym potrafi pokonać każdą trudność. Ale po prostu trzeba rozmawiać.

Widzieliście już Flower? Jakie są wasze odczucia odnośnie tego filmu? Jeśli jeszcze nie widzieliście tej produkcji to zróbcie coś dla mnie - odłóżcie smartfony, usiądźcie z rodzicami przed telewizorem i oglądnijcie wszyscy razem Flower, a później porozmawiajcie o tym filmie. Jak już to zrobicie to podzielcie się ze mną w komentarzach czy film przypadł Wam do gustu! Kolejna recenzja już niedługo!

Dream Wave


źródło grafiki:https://ssl-gfx.filmweb.pl/po/81/72/778172/7818088.6.jpg, grafika nr 1
Share:

poniedziałek, 20 maja 2019

44. John Wick 3 - Parabellum


Tytuł: John Wick 3/John Wick Chapter 3 - Parabellum
Gatunek: Akcja, Thriller
Rok produkcji: 2019
Scenariusz: Derek Kolstad, Shay Hatten, Chris Collins, Marc Abrams
Reżyseria: Chad Stachelski
Produkcja: USA
W rolach głównych: Keanu Reeves, Ian McShane, Laurence Fishburne, Halle Berry

Życie Johna Wicka (Keanu Reeves) ponownie jest zagrożone. Tym razem złamał restrykcyjne zasady hotelu Continental zabijając Santino D'Antonio (Riccardo Scamarcio). Konsekwencje dotykają wszystkich, którzy pomogli mu, pomimo tego, że był ścigany. Jednak główny bohater nie poddaje się bez walki. Tym razem musi stawić czoło tak na prawdę całemu swojemu przeszłemu życiu.
Winston (Ian McShane) pomimo szczerych chęci nie może już udzielać Wickowi żadnej pomocy, jednak John ma przy sobie coś, co jest ważniejsze niż główna zasada gildii zabójców i hotelu Continental - pieczęć należącą do Sofii (Halle Berry). Ryzykując życie John dociera do dawnej przyjaciółki, która pomaga mu dotrzeć do dyrektora organizacji. Zabójca staje przed niezwykle trudnym wyborem - czy zostać przy życiu, ale żyć w mroku i pamiętać o żonie, czy zginąć, a pamięć o Helen zniknie na zawsze...
***
Od bardzo długiego czasu czekałam na kontynuację przygód Johna Wicka. Jednak, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, obejrzałam ten film w pierwszym pokazie prapremierowym w Mulikinie, za co jestem ogromnie wdzięczna, bo to na prawdę niesamowite doświadczenie dla kinomaniaka! Jednak przejdźmy już do sedna, a jest o czym opowiadać.

Keanu Reeves jak zwykle nie zawiódł mnie w roli Johna. W filmie widać ile czasu i pracy musiał on włożyć, żeby nakręcić sekwencje walk. W tej części zabrakło mi Aurellia granego przez Johna Leguizamo i samochodu, o który John walczył jak o własne życie. Halle Berry tak samo jak Laurence Fishburne czy Lance Reddick w tej części mieli swoje ogromne pięć minut.

Bardzo dobrze, że w każdej części jest przynajmniej jedna mocno zarysowana postać kobieca - tutaj jest to postać Sofii. Kobieta tak samo jak kiedyś John była mordercą na zlecenie, ale ze względu na swoją córkę przejęła opiekę nad hotelem Continental w Maroku. Wick pomógł ukryć jej dziecko w bezpiecznym miejscu, żeby żaden z wrogów kobiety nigdy jej nie znalazł, dlatego właśnie miał jej pieczęć.

Trzecia część mówi nam również trochę więcej o przeszłości Johna i o życiu Charona. W końcu pojawia się odpowiedź na pytanie, którego mogliście sobie nie zadać, a jednak jest ono ważne - skąd John ma ten wielki tatuaż i do czego on służy. O ile w ogóle do czegoś służy. 

Charon (Lance Reddick) okazuje się być perfekcyjnie wyszkolonym recepcjonistom. Perfekcyjnie również strzela z broni. Zyskujemy w tym filmie podpowiedź, że jest on oczami i uszami hotelu Continenal. Potrafi również dobrać słowa w taki sposób by były one eleganckie, ale by przy minimum zdań przeszło jak najwięcej treści. To on razem z Johnem broni Continentalu przed atakiem nieproszonych czyścicieli przysłanych przez zarząd organizacji.

Film w większości opiera się na sekwencjach walki. Są one bardzo ciekawe, dynamiczne i zaskakujące. Jednak po pierwsze jest ich aż nadto, a po drugie nie raz są tak szybkie, że nie można się zorientować w pierwszej chwili o co chodzi. Sceny akcji są bardzo przepełnione adrenaliną, na tyle że aż wciskają w fotel. Bardzo ciekawy zabieg, ale jednak tych scen było odrobinę za dużo. To niestety wpłynęło na estetykę głównego wątku filmu - przez te długie sekwencje sens filmu został zagubiony. 

Mimo wszystko sceny walk są bardzo interesujące - John jeździ na motocyklu, koniu, wózku sklepowym. Czasami walczy sam czasami z kimś u swego boku. Jednak pomimo wszelkich przeciwności losu ma on na kogo liczyć.

Kolejna rzecz, która jest inna niż w poprzednich częściach - tym razem John już się nie patyczkuje i zabija wszystkich bez żadnych skrupułów - autorzy pokazują widzom obraz człowieka, który stracił już wszystko i nic więcej stracić nie może, dlatego jest nieobliczalny i przekracza wiele granic, których wcześniej nie przekroczyłby. Widzimy ile człowiek jest w stanie zrobić dlatego, żeby przeżył.

Na końcu widzimy, że po wszystkim co przeszedł John jest bardzo zły, a Pies nadal towarzyszy swojemu panu.

Reasumując Parabellum to mocny, przepełniony, a wręcz kipiący akcją film, który potrafi zaskoczyć, zasmucić i obrzydzić. Jednak każdy, kto widział poprzednie części na pewno się nie zawiedzie. Jest to na prawdę bardzo dobre zakończenie trylogii pomimo wielu niedociągnięć ze strony produkcji - w mojej opinii aktorzy wykonali swoją pracę bardziej niż perfekcyjnie.

A co Wy myślicie o nowej odsłonie Johna? Jak podoba się Wam zakończenie? Dajcie znać w komentarzach.

Dream Wave





źródło grafiki:https://www.express.co.uk/entertainment/films/1127937/John-Wick-3-end-credits-scene-John-Wick-Parabellum-post-credits-John-Wick-4-Keanu-Reeves
Share:

piątek, 3 maja 2019

43. Avengers: Endgame

Tytuł: Avengers: Endgame
Gatunek: Akcja, Sci-fi
Rok produkcji: 2019
Scenariusz: Christopher Markus, Stephen McFeely
Reżyseria: Anthony Russo, Joe Russo
Produkcja: USA
W rolach głównych: Chris Evans, Scarlett Johansson, Paul Rudd

Ta recenzja jest nieco inna niż poprzednie. Zawsze na początku recenzji robię krótki opis filmu, który oceniam, ale dzisiaj z tego rezygnuję. Przede wszystkim dlatego, że nie chcę robić Wam żadnych spoilerów, bo nie wiedząc co znajduje się w fabule przeżyjecie ten film niesamowicie, ale zacznijmy może od początku.

Na zakończeniu pierwszej części, to znaczy "Wojny bez granic" znika połowa ludzkości. Każdy traci tych których kochał, a także tych, których nienawidził. Na świecie pozostaje ogromna pustka. Oczywiste jest to, że Thanos wygrał walkę na terenie Wakandy. Bohaterowie muszą pogodzić się z porażką.

Życie jednak toczy się dalej. Jak? Cóż nikt nie będzie teraz taki jak Wam się wydaje. Akcja nakręca akcje. Każdy przeżywa w sobie wiele emocji, często sprzecznych. W końcu pojawia się iskierka nadziei. Można by nawet powiedzieć, że dosłownie. Scott Lang melduje się pod siedzibą Avengers.

Powroty do przeszłości są celowym zabiegiem, aby przypomnieć fanom niektóre fragmenty z życia głównych bohaterów. W końcu całe uniwersum trwało jedenaście lat. Kiedy dochodzi do punktu kulminacyjnego wszyscy oglądają film w napięciu. Od tego nie można oderwać oczu. Po prostu nie można.

Dodatkowym smaczkiem w całej historii jest to, że pojawiają się bardzo mocno komediowe wstawki.
Są również nawiązania do różnych filmów takich jak Big Lebowski czy Wspaniała przygoda Billa i Teda. Cameo Stana Lee zauważyłam od razu, w przeciwieństwie do niektórych. Charakterystyczny wąs i głos autora komiksów potrafię już chyba rozpoznać z daleka.

Pojawią się też postacie, o których mogliście już zapomnieć, dlatego tak ważne są powroty do tego co było wcześniej. Spoilerem nie będzie chyba fakt, że pojawią się wszystkie postacie, które przeżyły spotkanie z Thanosem - Kapitan Ameryka, Natasha, Bruce, Thor i inni. A co z tymi co zniknęli? No cóż albo pójdziecie do kina i dowiecie się, albo poczekacie aż film pojawi się na DVD i Blue-Ray.

To chyba najtrudniejsza do napisania recenzja, ponieważ nie chcę zdradzać żadnej istotnej lub mniej istotnej części fabuły. Staram się też opierać na zapowiedziach filmu, które są w sieci od kilku miesięcy, ale to na prawdę trudne.

Życzę Wam, aby seans filmu był wspaniałym przeżyciem, choć możecie poczuć mały niedosyt (jak ja i część ludzi z którymi rozmawiałem). W ogólnym rozrachunku jest to przepiękne zwieńczenie wielu lat ogromnie ciężkiej i trudnej pracy wielu, na prawdę wielu ludzi.

Dajcie znać w komentarzach jak odbieracie ten film. Jestem bardzo ciekawa Waszych wrażeń. Życzę miłego seansu i pamiętajcie #Don'tSpoilTheEndgame



źródło grafiki:https://www.filmawka.pl/wp-content/uploads/2019/04/Best-Avengers-Endgame-Avengers-4-Wallpapers-for-Desktop-and-Mobile-4_4d470f76dc99e18ad75087b1b8410ea9-350x525.jpg
Share:

piątek, 26 kwietnia 2019

42. Purpurowa róża z Kairu


Tytuł: Purpurowa róża z Kairu/The purple rose of Kairo
Rok produkcji: 1985
Gatunek: Dramat, komedia, Romans
Scenariusz: Woody Allen
Reżyseria: Woody Allen
Produkcja: USA
W rolach głównych: Mia Farrow, Jeff Daniels, Stephanie Farrow

Lata 30. XX wieku. Cecilia (Mia Farrow) jest kelnerką w barze w New Jersey. Ma męża, który nie pracuje, pije, zdradza ją i uprawia hazard. Od codzienności ucieka do kina. Każdy nowy film, który się w nim pojawia musi obejrzeć co najmniej dwa razy. Pewnego dnia na duży ekran wchodzi nowa produkcja pod tytułem "Purpurowa róża z Kairu". Cecilia jest tak zafascynowana filmem, że chodzi do kina prawie codziennie. Pewnego razu Tom Baxter grany przez Gila Shepherda (Jeff Daniels) zauważa, że Cecilia jest smutna i schodzi z ekranu, żeby ją pocieszyć. Od tego momentu postacie z filmu nie chcą grać dalej. Kobieta jest tak zafascynowana filmowym bohaterem, że dla niego poświęca prawie cały swój czas. O całym zajściu dowiaduje się aktor, który wykreował postać Baxtera. Postanawia polecieć do New Jersey. W tym momencie w życiu Cecili jest trzech mężczyzn - Gil Shephard, Tom Baxter i jej mąż.
Jak potoczą się losy Cecilii? Czy zostanie z mężem? Czy to, że aktor zszedł z ekranu przejdzie do historii kina?

***
Na film trafiła przez przypadek, ale to chyba jeden z najlepszych przypadków w moim życiu. Na lekcji polskiego w trzeciej klasie liceum mój nauczyciel poprosił nas, abyśmy na zadanie domowe obejrzeli "Purpurową różę z Kairu". Szczerze mówiąc, znając gust mojego nauczyciela i współczesne filmy Allena, byłam mocno sceptyczna, ale film mnie bardzo pozytywnie zaskoczył.

Cała historia jest jak marzenie. Przystojny aktor schodzi z ekranu i porywa z widowni zasmuconą dziewczynę. Brzmi niedorzecznie prawda? Chociaż każdy wie, że to niemożliwe dzięki cudownej magii kina wszystko może stać się prawdą. Woody Allen pokazuje co by się stało, gdyby na prawdę taki piękny sen każdej kobiety się spełnił.

Film zaczyna się piosenką z musicalu "Panowie w cylindrach". Ten obraz jest klamrą całego filmu, ale zaraz wrócę do tego wątku. W trakcie piosenki poznajemy główną bohaterkę. Można powiedzieć, że Cecilia jest bardzo łatwowierna, ale potrafi docenić piękno kinematografii. Często jej zdanie różni się od zdania innych ludzi, ale czuję, że nie powinna z nimi dyskutować, ulega presji otoczenia i swoje opinie zachowuje dla siebie. Często widać to w jej oczach. Dopiero gdy poznaje Gila Sheparda w końcu czuje się tak, że na prawdę jej zdanie kogoś obchodzi. Zaczyna odkrywać się na nowo i staje się bardziej pewna siebie, nareszcie potrafi podjąć twardą decyzję i zadbać o siebie. 

Gil Shepard to aktor początkujący, u progu swojej kariery. Gdy dowiaduje się, że wykreowana przez niego postać schodzi z ekranu, a film się nie kończy, leci do New Jersey na żądanie producenta filmu.
Jest przerażony, a jednocześnie nie wie czego może się spodziewać. W kinie gdy dowiaduje się o całej sytuacji jest przerażony i nie wie co robić. Zaczyna szukać Toma Baxtera co nie jest takie łatwe. 

Tom Baxter to podróżnik, postać z filmu puszczanego w kinie. Jest poszukiwaczem przygód. Zauważa, że w kinie jest kobieta, która bardzo często przychodzi na pokazy filmu. Po zejściu z ekranu jest dla Cecilii jak mężczyzna ze snów. Młody, przystojny, czarujący, zabawny, odważny - inaczej mówiąc mężczyzna idealny. Nawet gdy zapraszają go do siebie prostytutki są tak nim zafascynowane i zafascynowane jego miłością do Cecilii, że nawet w pewnym momencie zaczynają z nim rozmawiać na poważne tematy.

Podczas przypadkowego spotkania Cecilii i Gila budzi się miedzy nimi chemia. Na początku główna bohaterka zachowuje się jak typowa fanka (na szczęście nie krzyczy). Jest bardzo podekscytowana spotkaniem ze sławnym aktorem. Jednak gdy wychodzi na jaw sprawa z Tomem zaczyna się smucić, a na końcu staje przed bardzo ważna decyzją - którego z amantów wybrać?

Całość zamyka film, który właśnie wszedł do kina - są to "Panowie w cylindrach". Cecilia ogląda go z ogromnym zaciekawieniem.

Bardzo lubię wracać do tego filmu z kilku powodów: po pierwsze ukazuje on taką dziecięcą naiwność w dorosłej kobiecie - łatwowierność, współczucie, chęć pomocy innym, chęć bycia kochanym, dobrym człowiekiem. To jest coś co w dorosłym życiu wielu ludziom ucieka, czasem warto sobie o tym przypomnieć. Po drugie to bardzo fajna ucieczka od codzienności. Lekka przyjemna komedia, która kończy się w bardzo interesujący, ciekawy i zastanawiający sposób. Po trzecie to Was rozbawi i zasmuci. Allen zrobił tutaj taki misz-masz, mamy dużo emocji, co bardzo fajnie współgra z obrazem i muzyką.

Woody Allen to bardzo ciekawa postać. We wcześniejszych recenzjach możecie przeczytać o innym jego filmie - "Scoop - gorący temat". Jednak ta historia jest kompletnie, zupełnie inna. Jest po prostu piękna i rzeczywista aż do bólu. Nie oglądałam jego filmów, ale ze wszystkich, które widziałam do tej pory ten jest moim ulubionym z jego twórczości.

Trzeba też przyznać rację, że scenografia w filmie jest  bardzo dobrze oddana, idealnie ukazuje znaną z wielu filmów czy zdjęć atmosferę lat trzydziestych, tak wspaniałych dla amerykańskiego kina. Jakoś nie zwróciłam uwagi na jakieś błędy w filmie, może dlatego, że po prostu ich nie zauważyłam? Nie będę szukać dziury w całym.

Podsumowując - film idealnie nadaje się na randkę, samotny wieczór przy lampce wina czy na wieczór w gronie przyjaciół. Na pewno wszyscy pokochają ten film, jeśli tylko lubią ten gatunek. Dla mnie osobiście to film ciekawy, dający do myślenia, ale też taki przy którym mogę się równie dobrze zrelaksować i oderwać od dnia codziennego. 

A Wy co myślicie o Purpurowej róży z Kairu? Podoba się Wam rola Cecilii czy może jest ona dla Was zbyt sztuczna lub nieprawdziwa? Czy Jeff Daniels sprawdza się w roli filmowego amanta? Dajcie znać w komentarzach! Kolejna recenzja już niedługo!

Dream Wave



źródło grafikii: https://static.punkt44.pl/grafika/produkty/midi/79809_0003.jpg
Share:

niedziela, 21 kwietnia 2019

41. Free Solo


Tytuł: Free Solo
Gatunek: Film dokumentalny
Rok produkcji (premiera): 2017 (2018)
Scenariusz: Jimmy Cho
Reżyseria: Jimmy Cho
Produkcja: USA
W rolach głównych: Alex Honnold, Tommy Caldwell, Sani McDowell

Alex Honnold to postać bardzo słynna i popularna w środowisku wspinaczkowym. Jest znany głównie ze swoich szalonych wspinaczkowych projektów, które realizuje na całym świecie. Jednak największym rejonem jego działania jest Yosemite Park w Stanach Zjednoczonych. To tam znajduje się jedna z najpiękniejszych skał, na którą każdy wpinacz chciałby się wspiąć - El Capitan. Współcześnie co roku na El Cap wspina się kilka tysięcy ludzi, zazwyczaj na zdobycie szczytu potrzebują około 2-3 dni. Jednak "Ekipa z Yosemitów", bo tak trzeba nazwać stałych bywalców terenu parku narodowego, spędza tam większość swojego czasu. Alex Honnold, Tommy Caldwell, nieżyjący już Dean Potter czy legenda amerykańskiego wspinania Lynn Hill i inni, to ludzie którzy wokół El Capitana zbudowali coś na miarę współczesnej legendy lub bóstwa, swoistego rodzaju mekki wspinania.
Tak jak dla Polaków miejscem trudnych i niebezpiecznych wspinaczek są Tatry (choćby wyznaczona w 2003 roku na Mnichu sześciowyciągowa droga o nazwie Metallica i wycenie początkowej IX-, a obecnie IX/IX+), tak Yosemite Park jest tym samym dla Amerykanów (nie można zapomnieć o Górach skalistych znajdujących się w okolicy Utah).
Alex postanawia wykonać nieziemsko szalony pomysł - wspiąć się na El Capitana bez zabezpieczeń, we wspinaczkowym żargonie po prostu free solo. Grozi mu to przede wszystkim śmiercią, a jeśli tak się nie skończy to upadek może spowodować wszystkie możliwe obrażenia jakie jesteśmy sobie tylko w stanie wyobrazić. Czy przeżyje? Czy projekt upadnie? Czy będzie nowym prawdziwym, żyjącym superbohaterem?

***
Moja recenzja nie będzie zbyt długa, ponieważ mogłabym zawrzeć w niej cały film. Mimo wszystko lepiej zobaczyć go na własne oczy niż o nim przeczytać.

Alex Honnold podejmuje szalony pomysł, który od wielu lat ciągle za nim chodził. Nie tylko w jego myślach, ale także w wielu wywiadach często padało pytanie czy zrobi free solo El Capitana.

Całe przedsięwzięcie gdy było bardzo medialne (wszędzie porozstawiane kamery, mimowolna presja otoczenia) Alex wycofał się. Jednak jakiś czas później ponownie podjął próbę wykonania zadania niemożliwego. Jimmy Cho jak i Tommy Caldwell czy Sani McDowell byli bardzo przestraszeni i nie byli pewni czy na pewno chcą oglądać próbę, jakby nie patrzeć zabójczo szalonego pomysłu. Cała infrastruktura, umiejscowienie kamer, sposoby nagrywania musiały być perfekcyjnie dograne, żeby Alex nie czuł żadnego dyskomfortu i mógł skupić się wyłącznie na jednym zadaniu.

Cała ekipa, a zwłaszcza kamerzyści zrobili na prawdę kawał niesamowitej, nieocenionej roboty. Ujęcia w filmie są tak przepiękne, że nawet podczas zwykłej wspinaczki z zabezpieczeniem, kiedy widzimy fragmenty dna doliny czujemy pot na rękach, przyśpieszone bicie serca i podziw pomieszany z niezrozumieniem. Każdy niewspinający się widz zada pytanie lub stwierdzi, że taki człowiek jest albo chory, albo zbyt szalony, żeby chodzić po ziemi.

Ogromna dawka adrenaliny jaką zapodaje nam film przerywana jest przez wstawki z życia Alexa. O tym jak żył jako mały chłopiec, o tym jak stawiał swoje pierwsze kroki w Yosemitach, czy o tym jak to było lub jak jest w jego życiu prywatnym czy miłosnym.

Podsumowując - film polecam każdemu. Nie opowiada on tylko o szaleńcu, ale też o chłopaku, który ma swoje marzenia, które chce spełniać, chce się rozwijać. To nie tylko film o ekstremalnym wspinaniu, to również obraz o łamaniu swoich własnych barier, przekraczaniu granic. Film dokumentalny, ale jednocześnie inspirujący do podążania własną życiową drogą. Jednocześnie uważam, że Oscar jak i inne nagrody film dostał w pełni zasłużenie. Dawno nie widziałam tak dobrego, śmiem nawet twierdzić, cudownego dokumentu.

Jak Wam podobało się Free solo? Czy uważacie Alexa za szaleńca czy może za niezwykłego człowieka? Dajcie znać w komentarzach!

Dream Wave


źródło grafiki: https://ssl-gfx.filmweb.pl/po/37/01/813701/7878551.3.jpg
filmweb, plakat nr 1
Share:

Łączna liczba wyświetleń