Filmowe Recenzje Typowego Kinomaniaka, czyli jak umilić sobie wieczór lampką wina, szklaneczką whisky i dobrym filmem

środa, 26 lipca 2017

17. Panowie w cylindrach

Tytuł: Panowie w cylindrach/Top hat
Rok produkcji: 1935
Gatunek: Komedia/Musical/Romans
Reżyseria: Mark Sandrich
Scenariusz: Sandor Faragó, Dwight Taylor, Allan Scott
Produkcja: USA
W rolach głównych: Fred Astaire, Ginger Rogers,  Edward Everett Horton

Jerry Travers (Fred Astaire) przylatuje do Londynu na zaproszenie swojego dobrego znajomego Horace Hardwick'a (Edward Everett Horton). Jerry jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych tancerzy na świecie. Jego podróż do Anglii ma być owiana wielką tajemnicą, jednakże już na początku Jerry przykuwa dużą uwagę ludzi czytających gazety w holu jednego z londyńskich hoteli. Gdy Horace zabiera Jerrego do hotelu, w którym się zatrzymał zaczynają rozmawiać o interesach. Madge, żona Horeca, niestety nie da rady dotrzeć do Anglii na występ przyjaciela jej męża, ale zaprasza Panów na weekend do Włoch. Pani Hardwick po cichu knuje jakby tu spiknąć Jerrego i piękną Dale Tremont (Ginger Rogers). Jerry ciesząc się ze swojego bycia samotnikiem zaczyna tańczyć. Hałas przeszkadza młodej damie zajmującej pokój piętro niżej. Horace nie może porozumieć się przez telefon z kierownikiem hotelu, więc schodzi do holu, aby dowiedzieć się o co chodzi. Tymczasem Jerry tańczy w najlepsze w pokoju Horace'a, a młoda dama zdenerwowana idzie poszukać osoby, która odpowiedzialna jest za ten hałas. Gdy spotyka Jerrego w delikatny sposób prosi go o spokój i zwraca uwagę, że to trochę za późno na stepowanie w środku nocy. Jerry od razu zakochuje się w pięknej nieznajomej i pragnie zobaczyć ją nie jeden raz.

***
Zacznijmy od tego, że to jest czarno-biały film i pomimo usilnych prób nie znalazłam go w dobrej jakości lub z lektorem. Dostępna jest średnia wersja, ale za to z napisami. Ja wolę oglądać musicale z napisami, bo firmy odpowiadające za tłumaczenie filmów trafiają na bardzo genialny pomysł tłumaczenia piosenek. Na nieszczęście całego filmu lektorzy czytają piosenki przetłumaczone wcześniej przez tłumacza (o zgrozo!). Ode mnie taka uwaga: Nie uważacie, że lepiej wyglądało by gdyby lektor czytał wypowiedzi postaci, a piosenki tłumaczone byłby przez wyskakujące na ekranie napisy?

To tak rolą wstępu. Teraz przejdźmy do oceny samego filmu. Nie mogę tutaj ocenić technicznej strony z wielu powodów:

  • Po pierwsze: to film z lat 30. XX wieku
  • Po drugie: nie mam zielonego pojęcia jakie kamery zostały użyte, jak wtedy montowało się filmy, więc strona techniczna odpada. 
  • Po trzecie: Mogę ocenić jedynie to jak ktoś zagrał i jak zmontowano sceny.


A teraz przejdę do normalnej, zwykłej oceny filmu, a przynajmniej tego co mogę ocenić czyli wszystko poza stroną techniczną.

Zacznę może języka filmu. Niestety język gentlemanów już prawie, o ile w ogóle, zanikł a tutaj mamy jego ogromną dawkę. Na prawdę ogromną. "Nabija się Pani ze mnie, a to bardzo nie miłe", "Och, musi mi Pan natychmiast powiedzieć co to jest". Ja uwielbiam takie bardzo grzecznościowe zwroty, pełne szacunku i uprzejmości, może czasem nieco zgryźliwej ze strony Panny Dale, ale i tak uroczej. Szkoda, że taki język nie jest stosowany we współczesnym kinie albo chociaż jego jakaś niewielka część, bo odrobina grzeczności potrafi zdziałać cuda.

Dobra, koniec o gadaniu, ale trochę więcej o muzyce. Kojarzycie tą pioesnkę z reklamy E. Wedel, w której występują pingwiny? Tam leci taki kawałek tylko w jazzowej wersji: "Heaven, I'm in heaven and my heart beats so that I can hardly speek and I seem to find the happines I seek, when we are together dancing cheek to cheek". Moi drodzy zdziwicie się. Otóż kawałek "Cheek to cheek" w oryginalnej wersji jest wykonywany przez Freda Astaire w tym własnie musicalu, kiedy to ma okazję zatańczyć z cudowną Dale, w której jest po uszy zakochany. Proszę, pamiętajcie o tym i wyszukajcie fragment filmu na youtube, w którym własnie Fred wykonuje tę piosenkę, bo to na prawdę coś! Jednak to nie jest jedyna piosenka filmu! Pamiętajcie o tym! Ten musical odcisnął swoje piętno w historii kina nie tylko z powodu tej piosenki, każda z nich jest ważna, bo opisuje uczucia osoby, która ją śpiewa. To do tej pory jest ważne spójrzcie chociaż na "Moulin Rouge" albo "Nędzników". Roxanne w wykonaniu Jacka Komana i Ewana McGregora to chyba najlepszy cover Stinga jaki powstał, a sama piosenka nieco zmodyfikowana ukazuje uczucia Christiana wobec Satine. A w Nędznikach jest ukryte ok. 80% treści filmu. Zobaczcie, od jak dawna piosenki w musicalach są bardzo ważne.

Teraz przejdziemy do sedna. Mnie ten film kupił. Całość czyli Fred Astaire jako facet, który niby nie szuka miłości, ale gdy tylko widzi piękną damę postanawia ją poderwać, jednak mu to nie wychodzi, ale w końcu udaje się mu ją odnaleźć tam, gdzie w ogóle się tego nie spodziewał i nie przypuszczał, że Dale jest koleżanką Madge. Ginger Rogers jako Panna niedostępna, urocza, postępująca słusznie, z dobrym gustem, która, mimo że nie chce (no może  trochę nieświadomie albo całkiem świadomie chce) zakochuje się w Amerykańskim tancerzu, który tak bardzo stara się o jej względy, że potrafi zrobić dla niej wszystko. Do tego jak już wcześniej wspomniałam niesamowita muzyka, świetna choreografia i stroję, o których wcześniej nic nie powiedziałam, ale teraz coś dodam. Może to przez to, że w swoim mieście tego nie widziałam, ale tak świetnych sukienek już się chyba nie robi (przepraszam jeśli się mylę). A widzieliście w czym szła spać panna Tremont? To przecież piękna suknia, nie jak ta wieczorowa, tylko taka przylegająca, ale wyglądała na wygodną. A gdzie teraz spotkanie mężczyznę który na co dzień nosi garnitur, w butonierce ma kwiat (nie jak pisał Bruno Jasieński "But w butonierce", ale to krakowska awangarda, więc nie ma się czemu dziwić) i elegancko złożoną poszetkę w kieszeni na zewnętrznej stronie garnituru? Takich mężczyzn już nie ma, szkoda.

Warto jeszcze dodać, że film dostał 4 nominacje do Oscara m.in. za "Cheek to cheek", a w 2004 ta sama piosenka zajęła 15. miejsce na liście 100 piosenek wszech czasów.

Ja polecam, na prawdę, to się tak przyjemnie ogląda, a do tego wszystkiego jest dodana nutka komediowa, która dodaje +10 do smaku tego filmu. Polecam, polecam, polecam.

Co Wy sądzicie o czarno-białym musicalu? Dajcie znać w komentarzach!

Dream Wave


źródło grafiki: https://pl.wikipedia.org/wiki/Panowie_w_cylindrach
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń