Tytuł: Moje córki krowy
Rok produkcji: 2016
Gatunek: Dramat/komedia
Reżyseria: Kinga Dębska
Scenariusz: Kinga Dębska
Produkcja: Polska
W rolach głównych: Agata Kulesza, Gabriela Muskała, Marian Dziędziel
Dwie siostry, nie mają ze sobą zbyt dobrego kontaktu, jednak gdy ich matka trafia do szpitala obie rzucają wszystko, aby pobyć z matką. Gdy ojciec widzi ich nieustanne kłótnie wyrzuca je ze szpitala. Mimo wielu próśb ojca i własnych starań nie potrafią się dogadać, nawet gdy ich matka umiera. Podczas pogrzebu dochodzi do sprzeczki. W końcu nastaje rozejm.
***
Film niezły, ale mnie uraził. Dlaczego? Scena pogrzebu jest dla mnie zbyt osobista i szczerzę wątpię, żeby na jakimkolwiek dochodziło do takich scen jak w filmie Dębskiej, jednak rozważanie pogrzebu zostawię na potem.
Marta Makowska (w tej roli Agata Kulesza) to popularna aktorka serialowa. Kiedy dowiaduje się, że jej matka wylądowała w szpitalu rzuca plan zdjęciowy i jedzie do szpitala, jest zaskoczona tym co zastaje w szpitalu i czuje się bezsilna. Nie znajduje wsparcia u siostry, ani u ojca, który jest jakby mostem w relacjach między siostrami. Co dziwniejsze Marta lepiej dogaduje się z mężem swojej siostry - Grześkiem. To powierzchownie silna kobieta, która tak na prawdę szuka bratniej duszy, aby móc poczuć oparcie nie w swojej rodzinie, a w osobie, która będzie ją kochać.
Kasia, siostra Marty (w tej roli Gabriela Muskała). Ma męża i syna i lekki problem z alkoholem. W trakcie filmu jej relacje z mężem Grześkiem (w tej roli Marcin Dorociński) poprawiają się, z siostrą w końcu też. Ciekawa rola, chyba nie trzeba nic więcej dodawać.
Tadeusz Makowski (w tej roli Marian Dziędziel) to zakochany w swojej żonie praktycznie na zabój mężczyzna. Ma dwie córki i zięcia, a i dwoje wnucząt. Nie znosi jak córki się kłócą i stara się zawsze je pogodzić albo chociaż zwrócić im uwagę, że robią źle. Jednak w momencie kiedy jego zona ląduje w szpitalu, a później umiera, sam zaczyna chorować i w końcu daje córką do zrozumienia, że ma już serdecznie dość ich kłótni. Komiczna postać.
Grzegorz to taki misiowaty mąż, bezrobotny, który nie potrafi znaleźć pracy. Do życia podchodzi na luzie w przeciwieństwie do swojej żony.
Ogólny wydźwięk filmu, można powiedzieć, że tragedii nie ma, jednak jak już wspomniałam wyżej jest scena pogrzebu matki. Wyobraźcie sobie pogrzeb chociażby waszej mamy, albo babci, dziadka, wujka, ciotki, kogokolwiek, doszło na nim do kłótni i walki wręcz? Pewnie większość z Was jak nie wszyscy odpowiedzą: Nie. No własnie, a u Pani Dębskiej mamy obie te rzeczy, a w sumie poszło o błahostkę... Dla mnie trochę niezrozumiałe, ale to może tylko moje odczucie?
Oglądnijcie i podzielcie się ze mną swoimi przemyśleniami.
Dream Wave
źródło grafiki:http://www.2016.tarnowskanagrodafilmowa.pl/media/mojecorkikrowy.jpg
0 komentarze:
Prześlij komentarz