Tytuł: Czerwony Pająk
Rok produkcji: 2015
Gatunek: Thriller
Reżyseria: Marcin Koszałka
Scenariusz: Marcin Koszałka, Łukasz M. Maciejewski
Produkcja: Polska/Czechy/Słowacja
W rolach głównych: Filip Pławiak, Adam Woronowicz, Julia Kijowska
Lata 60. Na terenie Krakowa i Jury krakowsko-częstochowskiej dochodzi do serii morderstw. Młody chłopak pewnego dnia wracając z treningu pływackiego widzi czającego się w mroku mężczyznę, postanawia go śledzić, w końcu dochodzi do wniosku, że to on musi być "wampirem z Krakowa" - tak określiła go prasa. W końcu postanawia się z nim skonfrontować. Jednak okazuje się, że Karol (główny bohater, w tej roli Filip Pławiak) wcale nie konfrontuje się z weterynarzem, żeby go zabił, tylko po to, aby stać się jego uczniem. Weterynarz mówi mu jak zabijać - kilkanaście razy uderzając młotkiem w tył głowy ofiary. W końcu Karol zostaje złapany i mimo że jest niewinny, całą winę bierze na siebie. W trakcie wizji lokalnych jest niemal zadowolony z bycia w centrum uwagi. Zostaje skazany na śmierć przez powieszenie, do chwili wyjścia ze swojej celi jest pewny siebie. Im bliżej jest śmierci tym bardziej rozumie jak ogromny błąd popełnił, błąd, który kosztował go życie.
***
Marcin Koszałka, to reżyser, którego ja znam z Deklaracji nieśmiertelności (film sportowy, o Wojtku Kurtyce). Co go cechuje? Przede wszystkim dobry scenariusz i genialne ujęcia. Trzeba powiedzieć, bo to niecodzienne zjawisko, że Koszałka był odpowiedzialny za reżyserię, scenariusz, zdjęcia i montaż, co we współczesnym świecie filmu rzadko się zdarza (pamiętajmy, że gościem wielozadaniowym był Charlie Chaplin). Dzięki temu, że Koszałka był również odpowiedzialny za zdjęcia mamy piękne ujęcia z terenu Jury krakowsko-częstochowskiej. Jest taka jedna scena, gdy jadą samochody milicji własnie na tereny za Krakowem i mamy piękne ujęcie wapiennej rzeźby i w pewnym momencie zlewa się ona nam z drogą i nie wiem czego jesteśmy bliżej, na prawdę ujęcie pierwsza klasa!
Minusem tego filmu jest to, że jest powiedziane, że to film o "Wampirze z Krakowa", czyli o Karolu Kocie. jednak to nie prawda. Jest to połączenie dwóch seryjnych morderców panujących w czasach PRL-u na południu Polski: Wampira z Krakowa (Lata 60.) i Wampira z Zagłębia (lata 60./70.).
Różnica polega przede wszystkim na tym, że Wampir z Zagłębia zbierał trofea, a także, atakował swoje ofiary atakując je tępym narzędziem w tył głowy, czyli najzwyczajniej mówiąc rozwalał czaszkę w drobny mak. Względem swoich ofiar był on bardzo agresywny, bo na uderzeniu tępym przedmiotem nie kończyło się. Dochodziło również do brutalnych pobić i suma sumarum ofiara umierała.
Można zatem powiedzieć, ze historia Wampira z Zagłębia jest przeniesiona do Krakowa. Historia mrożąca krew w żyłach, a Adam Woronowcz grający seryjnego mordercę, odwiedzał w więzieniu jednego z seryjnych morderców, aby lepiej przygotować się do roli i poznać sposób myślenia morderców.
Dla mnie film Koszałki jest świetny i kręcony w niskim kluczu (ciemniejszy obraz), na prawdę ciekawie opowiedziana historia można by powiedzieć zmiksowana, dwa potwory w jednym, ale mimo wszystko, taki debiut pełnometrażowy, gratulacje!
A Wy jak odnajdujecie polski film o mordercy na tle takich filmów jak "Zodiak"? Dajcie znać w komentarzach.
Dream Wave
źródło grafiki:http://www.2016.tarnowskanagrodafilmowa.pl/kategoria-filmy-konkursowe,czerwony-pajak,9,298.html
0 komentarze:
Prześlij komentarz